
”Kobieta zmienna jest” – na to powiedzenie nie ma mocnych.
Chociaż byśmy się wypierały i zapierały nogami ,że to nie prawda- zawsze okaże się ,że jesteśmy zmienne. Taka jest nasza kobieca natura, to nie podlega żadnej logice ani analizie, tak po prostu jest.
Zastanawiałam się ,czy będzie to wpis bardziej z serii ”powłoki zewnętrznej” ,czy ”wewnętrznej”. Postanowiłam to połączyć.
Czasami w naszym życiu wydarzają się takie sytuacje, że postanawiamy rozpocząć nowy rozdział, nowy etap, ”nowe życie”. Jest to najlepszy czas, by narodzić się na nowo na każdej płaszczyźnie.
Ja właśnie tak postanowiłam zrobić . Kiedy już osiągnęłam pewną zmianę mentalną, uczuciową -postanowiłam żyć inaczej. Zapragnęłam w swojej duszy ,by te wewnętrzne zmiany odzwierciedlić również na zewnątrz .
Kiedyś czytałam o kobietach ,które żyją w zgodzie z naturą, które mają już na tyle wysoki poziom świadomości, że nie potrzebują zabiegów piękności, markowych kreacji ,by być szczęśliwymi.
Staram się odżywiać zdrowo i w gronie bliskich przyjaciół słowo ”eco” nabrało już całkowicie innego wymiaru. Czytanie etykiet z tyłu opakowań również. Czytałam również, że bardzo modne, zdrowe i w zgodzie z naturą jest zrezygnowanie z odżywek do włosów, są nawet specjalne blogi i strony, które pomagają nam zaznajomić się z tym tematem.
Niestety, ja Adrianna na obecnym etapie mojego życia jestem eco wewnątrz-na zewnątrz jestem typową kobietą i nie zdobyłam jeszcze takiej wiedzy i mądrości by zrezygnować z farbowania włosów, odżywek itd. Chociaż nie przywiązuję uwagi na pewno ,aż tak do pielęgnacji włosów- to mycie odbywa się u mnie zdecydowanie za często, kładę wszystkie mieszanki- wszystkich stojących odżywek pod prysznicem.
No co wam będę ściemniać… po moich próbach bycia ”eco” na zewnątrz, gdzie używałam eco kosmetyków (gdzie tusz do rzęs swędział mnie na powiekach jak stado mrówek ) dalej wróciłam do pielęgnacji ”MBABS” czyt. M-usi, B-yć, A-le,B-ez, S-pinki , czyli… no kompletnie nie interesuję się trendami , nie ogarniam czym różni się jeden tusz od drugiego itd- pomaluje się każdym- jedyne co musi spełniać, to nie być testowany na zwierzętach. A tak… niestety daleko mi jeszcze do prawdziwych ”kobiet natury”…
No ,dobra… to jak już wiemy ,że poległam na zewnętrznej powłoce, że nie jestem na etapie rozwoju takim jak mniszki ,które golą swoje głowy na łyso i są w tym cudowne…
Staram się, dbać o swoje wnętrze ,nie jem produktów z tzw ”E”, nie piję alkoholu,nie jem mięsa i staram się zwracać uwagę na sam rytuał przyrządzania posiłków… jak to mówią : ”Jesteś tym, co jesz”.
A co z tą zewnętrzną powłoką ? Może za kilka lat zdobędę odpowiednią wiedzę, poznam odpowiednich ludzi , którzy wprowadzą mnie również na taką ścieżkę życia.
Kiedy już postanowiłam odciąć się od swojej przeszłości , zaakceptować ją , wybaczyć jej i zdobyć się na odwagę by żyć w teraźniejszości , czułam silną potrzebę zmiany również na zewnątrz.
Nie byłam zawsze blondynką… przez całe moje poprzednie życie , od narodzin towarzyszyły mi ciemne włosy i gdyby ,ktoś powiedział mi ,że będę miała jasne -pomyślałabym ,że oszalał.
Ale chyba jest tak, że właśnie wszystko jest stanem umysłu. Gdy robiłam pierwszy tatuaż nie zastanawiałam się, czy to jest modne, czy chce bo ktoś ma itd- ja musiałam wewnętrznie poczuć ,że tego chcę.
Gdy obudziłam się pewnego ranka – już jako ”nowa ja wewnątrz” , chwyciłam za telefon i napisałam do jednego z moich ziemskich aniołów.
Iza odpisała – tak, zróbmy to!
Nikt nie wiedział o tym, poza nią i poza mną- dopiero gdy usiadłam na jej magicznym fotelu i wiedziałam, że jestem w odpowiednim momencie u odpowiedniej osoby.
Wydaje mi się, że sam kolor włosów , kolor paznokci ,czy ciuchów nie określa naszej kobiecości i tego kim jesteśmy. Moim zdaniem, my kobiety jesteśmy przedstawicielkami wielkiej misji. Jeżeli same dojdziemy do takiego etapu ,kiedy czujemy się ważne, wspaniałe i napełniamy się tym uczuciem, to rodzi sie w nas i wypełnia niewyczerpane energetyczne źródło radości.
Nasz optymizm, piękno promieniują na cały świat , nasze rodziny, naszych mężczyzn. Stajemy się delikatne, figlarne, kochamy i rozkwitamy w poczuciu tego spełnienia.
Ale uważam ,że wszystko wydarza się wtedy, gdy jest na to gotowe. Kiedy przychodzi ten moment czujesz, że musisz to w jakiś sposób zamanifestować- nie dla kogoś- dla samej siebie. Nie ważne jest dla Ciebie ,co powiedzą inni , co będzie- wiesz, że teraz jest ten moment i nic innego się nie liczy.
Myślę, że takie momenty można porównać trochę do takiego Katharsis.
Każda z nas często nie słucha swojej duszy.
Często stawiamy sobie za cel bycie pięknymi . Decydujemy się na coś ponieważ uważamy ,że będziemy przez to lepsze, a nie dlatego ,że tego pragniemy.
Chęć zmian, wynika zazwyczaj z naszej wewnętrznej rozsypki. Często myślimy ,że nowe paznokcie poprawią nam życie- owszem poprawią nam humor, ale na pięć minut, później znów zaczniemy szukać kolejnego bodźca ,który da nam znów tą chwilową euforię, może to będą doczepione rzęsy?
Wiem, bo sama również jestem za tym ,że w życiu trzeba sobie ułatwiać ,a nie utrudniać. Mamy wiele możliwości w dzisiejszych czasach i dbanie o siebie może być naprawdę praktyczne.
Jestem za tym byśmy o siebie dbały, byśmy się zmieniały, rozwijały -ale chcę byśmy przede wszystkim kochały siebie. Żebyśmy wszystko ,to co robimy -robiły tylko dla siebie ,a nie dla mody czy faceta, któremu chcemy zaimponować. Jeśli będzie każda z nas czuła i znała swoją wartość, wtedy nasze ”manifestacje urodowe ”, będą dla nas właśnie takim zewnętrznym dopełnieniem tego blasku ,który błyszczy wewnątrz każdej z nas- wewnątrz CIEBIE!
Obecnie nie wyobrażam sobie, gdybym miała zasiąść u kogokolwiek : fryzjerki, kosmetyczki, fotografa, dermatologa, ginekologa, masażysty, rehabilitanta – gdybym nie czuła do tej osoby zaufania i wewnętrznego blasku. W każdym człowieku siedzi niesamowita dusza i gdy spotkają się takie dwie dusze -dzieje się obopólna wymiana korzystnych wibracji.
Ogromnie się cieszę, że przy moim roztrzepaniu, przy moim braku bycia obeznaną w trendach ,a raczej sugerującą się tylko na swoim wewnętrznym głosie, trafiłam po raz kolejny na fotel Izy , która nie tylko jako profesjonalna osoba, ale i cudowny człowiek umiliła mi moment mojej ”przemiany”.
Dekoloryzację miałam już robioną kiedyś, ale jak wspominałam, nigdy nie zdecydowałabym się na tak ”drastyczną” zmianę. Po prostu nie- nie- nie- z Pocahontas na jakąś blondynkę?
No ,ale siadłam – i anioł zajął się już wszystkim. Dlaczego mówię anioł? Bo właśnie uważam ,że wszędzie w koło nas są wyjątkowi ludzie. Niektóre osoby jak spotykamy ,czujemy nieokreśloną więź i sympatię. Wyczuwamy dobrego człowieka- a z dobrymi ludźmi ”współpraca” zawsze wychodzi na plus, na każdej płaszczyźnie naszego życia.
A teraz dziewczyny, chłopaki i kto tam tylko z was to czyta! Przejdźmy do konkretów- postaram się przez nie jakoś przebrnąć, bo mówię nie jestem ekspertem i nie zamierzam się przed Tobą popisywać wiedzą nabytą. Podzielę się z Tobą szybko i na temat jak z prawdziwym przyjacielem.
Dekoloryzacja- czyli , ściągnięcie z włosów farbowanych koloru.
TAK! TAK! TAK! – polecam. Pamiętam kiedyś tą modę na farbowanie… ojej nawet kruczo czarne, chociaż całe szczęście nigdy nie poleciałam ,aż tak z tym szaleństwem ewentualnie ciemny brąz- który i tak wyglądał jak czarny. (Gdybym drugi raz była młoda z obecną wiedzą, pewnie zostałabym przy naturze i nie farbowała włosów) no ale moda, czasy itd mnie jako młodą dziewczynę pokręciły. Teraz to mogę sobie pogdybać.
A więc super ,że mamy możliwość nie tylko zejść ponownie do naturalnego swojego kolory, ale również przejść niesamowitą metamorfozę, do tego nie niszcząc sobie włosów.
Cieszę się ,że Iza moja fryzjerka (tak , nazywam ją już jak swoja prywatną, bo mogłabym spać na jej fotelu i wiedziałabym, że jestem w bezpiecznych rękach) zaproponowała mi nowość , obecny trend OLAPLEX. Dziewczyny! Naprawdę z moich ciemnych włosów zeszłyśmy do mojego obecnego koloru i nawet nie miałam rozdwojonych końcówek. OLAPLEX możecie użyć nawet do zwykłego farbowania ,co odżywi wasze włosy. Iza zawsze pracuje na najlepszych produktach 🙂

Jak wygląda to cenowo, na pewno was interesuje… powiem wam, że do tych dekoloryzacji ,które paliły nasze włosy , które trwały nie wiadomo ile czasu itd – naprawdę wygląda ta kwestia bardzo dobrze. Myślę , że jest to inwestycja, która uzupełni Twoją wewnętrzną radość właśnie w tej zewnętrznej.
Nie wiem jak w innych miastach wygląda to cenowo- ale cieszę się ,że u mnie w mieście u Izy jest , to w zasięgu naszej ręki i kieszeni 🙂
Także drogie kobiety- pamiętajcie, że wszystko co się dzieje ,dzieje się w naszym wnętrzu- tam i tylko tam jesteśmy najpiękniejsze i możemy promieniować swoim blaskiem i ogrzewać każdego. Wszystko, co z zewnątrz uzupełnia naszą powłokę i poprawia samopoczucie- pozwala nam istnieć na płaszczyźnie materialnego świata- ale to jakie jesteście wewnątrz , określa wasze piękno! To pielęgnujcie i o to dbajcie najbardziej.

Brundetki , Blondynki… ciekawa jestem kiedy znów zamarzy mi się zmiana nie tylko na głowie, ale również w życiu ❤